Terapia uzależnień — poszukiwanie przyczyny, a nie tylko nauka życia z chorobą

Uzależnienie od substancji psychoaktywnych czy zachowań kompulsywnych (hazard, Internet, jedzenie) jest jednym z najbardziej złożonych wyzwań współczesnej psychologii i medycyny. Społecznie często definiujemy je jako chorobę, z którą trzeba się nauczyć żyć. W efekcie u wielu osób — zarówno uzależnionych, jak i specjalistów — funkcjonuje przekonanie, że terapia to w gruncie rzeczy nauka strategii przetrwania: jak utrzymać abstynencję, jak kontrolować impulsy, jak nie ulec głodowi. To ważne i potrzebne, jednak — gdy zatrzymujemy się wyłącznie na tym poziomie — pomijamy sedno problemu.
Uzależnienie nigdy nie jest autonomiczną jednostką chorobową, samodzielnym bytem, który pojawił się nagle i bez przyczyny. Jest ono skutkiem, a nie przyczyną. Skutkiem psychicznego cierpienia, nierozwiązanych traum, przewlekłych napięć, często chronicznego poczucia osamotnienia, bezsilności czy braku wartości. Terapia zaś, aby być skuteczna i dawać trwałe rezultaty, musi wyjść poza wyłącznie behawioralne aspekty choroby. Musi sięgnąć głębiej — do źródła, które wywołało uzależnienie.
Uzależnienie — choroba skutku, a nie przyczyny
W klasycznym modelu medycznym choroby często rozumiemy jako pierwotną anomalię, która sama z siebie zaburza funkcjonowanie organizmu. W przypadku uzależnienia zbyt częste jest jednak spłycanie problemu do schematu "masz chorobę, z którą musisz się nauczyć żyć". W efekcie niestety często terapia sprowadza się do uczenia kontroli, odporności na pokusy i unikania bodźców.
Tymczasem uzależnienie to mechanizm obronny. To reakcja, którą jednostka rozwinęła w odpowiedzi na wewnętrzne cierpienie i dyskomfort. Substancja lub zachowanie kompulsywne pełni funkcję regulacyjną, która — choć destrukcyjna — działała do pewnego momentu: tłumiła lęk, koiła emocje, pozwalała na chwilę ucieczki, poczucie przynależności czy kontroli. To coś więcej niż prosta słabość lub brak woli — to adaptacja do bardzo trudnych warunków psychicznych.
Z tego powodu mówienie o uzależnieniu wyłącznie w kategoriach "problemu do zwalczenia" jest nie tylko niepełne, ale wręcz mylące i często szkodliwe. Pomija to, że uzależnienie jest przede wszystkim sygnałem — komunikatem, który mówi: "Coś w moim życiu nie działa. Coś ważnego się wydarzyło lub wciąż trwa, a ja nie umiem z tym sobie poradzić."
Poszukiwanie przyczyn — klucz do trwałej zmiany
Terapia, która skupia się wyłącznie na redukcji objawów (picie, zażywanie, granie), nigdy nie doprowadzi do pełnego zdrowienia. W najlepszym przypadku da remisję, w której objawy zostają pod kontrolą, ale ryzyko nawrotu pozostaje wysokie. W najgorszym — nie pomaga wcale i podtrzymuje błędne koło.
Istotą terapii uzależnień powinna być głęboka praca nad zrozumieniem, co doprowadziło do uzależnienia. W praktyce oznacza to analizę:
-
Doświadczeń traumatycznych, które mogły zostać wyparte lub zminimalizowane,
-
Przeżyć emocjonalnych, które były zbyt bolesne, by zostać przeżyte w pełni,
-
Wzorców rodzinnych i społecznych, które ukształtowały osobowość i sposób regulacji emocji,
-
Wewnętrznego świata, w którym często brak poczucia bezpieczeństwa, akceptacji, własnej wartości,
-
Relacji z innymi ludźmi, zwłaszcza tych, które mogły być toksyczne lub niedostateczne.
Taka praca wymaga odwagi i cierpliwości, ponieważ często sięga do bolesnych wspomnień i emocji, które wcześniej były zepchnięte do nieświadomości. Ale to właśnie tam — w tych źródłach — tkwi klucz do zmiany.
Terapia jako proces odnajdywania siebie
W praktyce terapia uzależnień nie powinna ograniczać się do "zakazu" lub "kontroli" substancji czy zachowania. Jej celem powinno być umożliwienie pacjentowi powrotu do autentycznego siebie, który przez lata był zniekształcony przez ból i mechanizmy obronne.
Odnalezienie siebie oznacza naukę:
-
Rozpoznawania i nazywania własnych emocji,
-
Przyzwolenia sobie na ich odczuwanie,
-
Budowania zdrowych mechanizmów radzenia sobie z trudnościami,
-
Kształtowania wartości, które nadają życiu sens,
-
Odbudowywania relacji opartych na zaufaniu i akceptacji.
Terapia to zatem proces ponownego zintegrowania rozproszonych, rozdwojonych aspektów "ja". To stanięcie w prawdzie o sobie — bez znieczulenia, bez ucieczek, bez fałszywych obietnic. I choć jest to często droga trudna i wyboista, to jest jedyna, która prowadzi do trwałego wyzwolenia.
Iluzja kontroli vs prawdziwa wolność
Często osoby uzależnione doświadczają iluzji kontroli. Próbują opanować picie, granie, zażywanie, ale to tylko maska nad rzeczywistym problemem. Kontrola nad objawem nie oznacza kontroli nad sobą. Dlatego wiele programów i terapii opiera się na budowaniu odporności na pokusy, unikaniu sytuacji ryzykownych czy stosowaniu zewnętrznych sankcji.
To ważne, by na początku terapii takie narzędzia były stosowane — stabilizacja to podstawa. Jednak celem końcowym nie może być wyłącznie trzeźwość lub abstynencja, lecz odzyskanie wolności wewnętrznej — wolności od przymusu, od lęku, od braku własnej wartości.
Rola terapeuty — przewodnika i towarzysza
Terapia uzależnień to nie tylko technika i wiedza. To przede wszystkim relacja między człowiekiem a terapeutą. Dobry terapeuta to ten, kto potrafi zbudować przestrzeń bezpieczną, wolną od ocen, gdzie pacjent może zaryzykować i się odsłonić.
To także ktoś, kto nie boi się pytać o trudne rzeczy, ale robi to z szacunkiem i empatią. Kto rozumie, że za każdą substancją i nałogowym zachowaniem kryje się człowiek z całym bagażem przeżyć, nadziei i lęków.
Społeczne spojrzenie na uzależnienie bywa często uproszczone, nacechowane stygmatyzacją i osądem. "Uzależniony to słaby, nieudacznik, ten co nie ma silnej woli." Takie przekonania zniechęcają do szukania pomocy i pogłębiają izolację.
Dlatego niezwykle ważne jest, byśmy jako społeczeństwo zaczęli rozumieć, że uzależnienie to choroba — ale przede wszystkim wyraz cierpienia, na które każdy z nas mógłby znaleźć sposób, gdyby miał odpowiednie wsparcie.
Terapia uzależnień to coś znacznie więcej niż nauka "jak żyć z chorobą". To droga w głąb siebie, poszukiwanie przyczyn i odbudowywanie zniszczonych fundamentów życia. Uzależnienie nie jest problemem samym w sobie, lecz skutkiem głębokich i często niewypowiedzianych trudności.
Ważne, by terapia była rozumiana i prowadzona jako proces kompleksowy, integrujący aspekty emocjonalne, psychiczne i społeczne, nie tylko behawioralne.
Tylko wtedy możliwe jest prawdziwe wyzwolenie i pełnia życia bez uzależnień — nie jako cel sam w sobie, ale jako naturalny skutek odnalezienia siebie i zdrowienia.