Czy to Twoja historia?

2025-08-20


Budzisz się rano i od razu wiesz, że musisz przede wszystkim wyglądać dobrze. Starannie układasz włosy, nakładasz makijaż, w którym nikt nie zobaczy Twojego zmęczenia, przygotowujesz ubranie. Wychodzisz do pracy, gdzie jesteś punktualna, kompetentna, obowiązkowa. Może nawet dają Cię za przykład: kobieta sukcesu, która łączy zawodowe obowiązki z dbaniem o dom i rodzinę. Wracasz do mieszkania, gdzie wszystko wygląda jak należy. Lodówka pełna, dzieci nakarmione, rachunki opłacone. Z zewnątrz Twoje życie jest poukładane. Ale Ty wiesz, że za tą fasadą kryje się coś, o czym nikt nie powinien wiedzieć. Twoim sekretem jest alkohol.
Nie upijasz się na ulicy. Nie leżysz na ławce w parku. Nie wyglądasz na osobę, którą trzeba ratować. Dlatego tak łatwo Ci samej sobie wmawiać, że wszystko jest w porządku. Bo przecież masz pracę. Bo przecież dzieci nie chodzą głodne. Bo przecież codziennie wstajesz i ogarniasz swoje obowiązki. Bo nikt się nie domyśla. Bo panujesz nad sytuacją. A jednak wewnątrz czujesz, że nie wszystko jest tak, jak powinno być. I że tak naprawdę już dawno przestałaś panować nad tym, co się dzieje.
To, że na zewnątrz wszystko wygląda dobrze, nie znaczy, że jesteś bezpieczna. Alkohol niszczy Cię od środka, powoli i podstępnie. Niby masz kontrolę, ale zauważ – ile czasu zajmuje Ci myślenie
o tym, kiedy wreszcie będziesz mogła się napić? Ile energii pochłania planowanie, żeby nikt nie zobaczył, ile wypijasz naprawdę? Ile wysiłku wkładasz w to, żeby nikt się nie domyślił, że to wino w kieliszku nie jest tylko dla smaku, że lampka wieczorem nie kończy się na jednej, a butelka opróżniona w samotności nigdy nie jest wpisana w bilans dnia?
Oszukujesz siebie, bo tak łatwiej. Bo prawda byłaby zbyt bolesna. Mówisz: "Przecież piję jak wszyscy". "Należy mi się po ciężkim dniu". "Każdy potrzebuje chwili relaksu". "To tylko lampka wina do kolacji". Tyle że to nie jest "tylko lampka", bo już dawno przestałaś się na niej zatrzymywać. Wiesz o tym dobrze, tylko nie chcesz tego przyznać nawet przed samą sobą. Każde kolejne tłumaczenie jest jak plaster, który zakleja ranę, ale nie pozwala jej się zagoić.
Wstyd jest ogromny. Nie pasujesz do obrazu alkoholiczki, który nosisz w głowie – tej zaniedbanej, brudnej, krzyczącej kobiety na ulicy. Ty masz dobrą pracę, wykształcenie, rodzinę. Masz osiągnięcia, plany, znajomych. Jak więc mogłabyś przyznać, że jesteś alkoholiczką? To słowo wydaje się nie do przyjęcia, jakby odbierało wszystko, co zbudowałaś. Dlatego wstydzisz się nawet przed samą sobą. Bo przecież alkoholiczka nie wygląda tak jak Ty. Nie funkcjonuje tak jak Ty. Tyle że alkoholizm nie ma jednej twarzy. Alkoholizm ma różne oblicza i potrafi zakryć się pod najbardziej elegancką maską.
A Ty wiesz, że ta maska zaczyna Cię dusić. Coraz częściej łapiesz się na tym, że bez alkoholu nie potrafisz się zrelaksować. Że potrzebujesz go, żeby zasnąć. Że bez niego dzień wydaje się nie do przeżycia. I choć wszystko na zewnątrz wygląda dobrze, w środku coraz częściej czujesz pustkę, bezradność, zmęczenie. Alkohol, który miał być chwilą oddechu, stał się Twoim codziennym więzieniem.
Krzywdzisz siebie, bo odbierasz sobie prawo do prawdziwego życia. Udajesz, że wszystko jest w porządku, podczas gdy w rzeczywistości coraz bardziej zanurzasz się w świecie, w którym Twoje emocje są zagłuszane alkoholem. Może nawet nie pamiętasz już, co naprawdę czujesz, bo każdy trudny moment zalewasz kolejną porcją alkoholu.
Twoje ciało płaci za to każdego dnia, choć jeszcze tego nie widzisz. Serce, wątroba, układ nerwowy – one już odczuwają skutki. Twoja psychika – przyzwyczajona do oszukiwania – coraz trudniej odróżnia prawdę od kłamstwa. A Twoja dusza – ta część Ciebie, która pragnie wolności i szczęścia – codziennie krzyczy w środku, choć Ty próbujesz ją zagłuszyć.
Krzywdzisz też innych, choć tak bardzo starasz się, żeby nikt nie ucierpiał. Wydaje Ci się, że skoro dzieci mają czyste ubrania, ciepły posiłek i odrobione lekcje, to wszystko jest dobrze. Ale dzieci widzą więcej, niż myślisz. Czują napięcie w Twoim głosie. Czują nieobecność w Twoim spojrzeniu. Czują, że coś jest ważniejsze od nich. Nie zawsze umieją to nazwać, ale dorastają z tym poczuciem. Partner, rodzina, przyjaciele – oni też czują, że coś jest nie tak. Może nie potrafią tego uchwycić, ale odległość między Tobą a światem rośnie. Bo im bardziej pogrążasz się w alkoholu, tym mniej naprawdę jesteś obecna.
Nie idziesz po pomoc, bo boisz się, że ktoś Cię osądzi. Że ktoś Cię wyśmieje. Że ktoś powie: "Przecież przesadzasz, wcale nie pijesz tak dużo". Albo odwrotnie – że ktoś uzna, że jesteś "patologicznym przypadkiem", którego trzeba się wstydzić. Nie idziesz po pomoc, bo myślisz, że musisz udowodnić, że masz siłę, że sama dasz radę. Bo przyznanie się do bezradności wydaje się porażką. A przecież całe życie pracowałaś na to, by nikt nie mógł Ci zarzucić słabości.
Ale prawda jest inna. Siła nie polega na tym, że radzisz sobie sama za wszelką cenę. Siła polega na tym, że umiesz poprosić o wsparcie, kiedy tego potrzebujesz. Że odważysz się spojrzeć w lustro i powiedzieć: "Tak, mam problem". Że odważysz się przełamać wstyd i milczenie, które są najpotężniejszymi sprzymierzeńcami uzależnienia.
Alkoholizm żywi się Twoim lękiem i Twoim wstydem. Im bardziej milczysz, tym mocniej on rośnie. Im bardziej udajesz, że wszystko jest w porządku, tym szybciej odbiera Ci życie. Wyjście jest tylko jedno – powiedzieć prawdę. Najpierw sobie, potem komuś, kto może Ci pomóc. Terapia nie odbierze Ci godności, tylko ją przywróci. Nie sprawi, że staniesz się kimś innym, tylko pozwoli Ci odzyskać tę kobietę, którą byłaś, zanim alkohol zajął Twoje serce i myśli.
Pomyśl – ile lat życia jeszcze chcesz oddać w ręce alkoholu? Ile chwil z dziećmi chcesz przeżyć w półświadomości? Ile marzeń jeszcze musi się rozpaść, zanim odważysz się zatrzymać? To nie jest pytanie o jutro, o przyszłość. To pytanie o dzisiaj. Bo dzisiaj możesz zrobić pierwszy krok.
Nie musisz od razu opowiadać całemu światu o swoim problemie. Wystarczy, że powiesz to jednej osobie – terapeucie, lekarzowi, przyjaciółce, która naprawdę Cię wysłucha. Możesz zadzwonić do ośrodka leczenia uzależnień. Możesz pójść na spotkanie grupy wsparcia. Możesz zacząć czytać i uczyć się o tym, co się z Tobą dzieje. Każdy taki krok to cegła wyjęta z muru, który Cię otacza.
Możesz myśleć, że to zbyt trudne, że nie jesteś gotowa. Ale tak naprawdę gotowość nie pojawi się nagle. Gotowość tworzy się wtedy, gdy decydujesz, że chcesz żyć inaczej. Nie musisz wiedzieć, jak dokładnie będzie wyglądać Twoja droga. Wystarczy, że uwierzysz, iż ta droga istnieje.
Zasługujesz na życie bez wstydu, bez kłamstw, bez ciągłego udawania. Zasługujesz na życie, w którym nie musisz liczyć kieliszków i nie musisz ukrywać pustych butelek. Zasługujesz na spokój, na prawdziwą obecność w swoim życiu i w życiu bliskich. Zasługujesz na siebie – prawdziwą, wolną, świadomą.
Nie ma znaczenia, jak dobrze potrafisz udawać, że wszystko jest w porządku. Nie ma znaczenia, ile jeszcze osób da się nabrać na Twój uśmiech i nienaganny wygląd. Ty wiesz, jak jest naprawdę. I tylko Ty możesz zdecydować, że czas przestać się oszukiwać. Alkohol nie jest Twoim przyjacielem. Alkohol nie jest nagrodą. Alkohol nie jest sposobem na życie. Alkohol jest więzieniem. A Ty masz klucz, żeby wyjść.